piątek, 25 kwietnia 2008

Jak zostać milionerem?

autorem artykułu jest Piotr Waydel


Wiele osób marzy o tym żeby zdobyć miliony. Ale najczęściej kończy się na marzeniach. Nieliczni podejmują działania i jeśli chcą wystarczająco mocno, żeby żyć tym marzeniem i motywują się wystarczająco silnie, osiągają często ogromny sukces. Nie wszystkim się to udaje w takim stopniu, w jakim sobie zaplanowali. Ale na pewno nie udaje się nikomu, kto nie podejmuje działań.

Jednym z tych, którym to się udało, jest zwykły-niezwykły chłopak, Kamil Cebulski. Mimo, że pochodzi z małego miasteczka i ma dopiero 22 lata, działa z takim rozmachem i kreatywnością, że stanowi przykład zarówno dla tych na początku swojej kariery, jak i dla multimilionerów.

Swoich doświadczeń, pomysłów i wiedzy nie chowa dla siebie, ale chce się nią dzielić z innymi. Założył w tym celu fundacje, która ma za zadanie pomagać innym zdobyć niezależność finansową.

Jednym z działań fundacji jest cykl konferencji w różnych miastach Polski, pod hasłem „Myśleć Jak Milionerzy”, w czasie których zawodowi trenerzy i ludzie biznesu dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniami.

21 VII 07 odbyło się takie spotkanie w Warszawie, na którym miałem przyjemność być. Pomysł zorganizowania MJM uważam za rewelacyjny. Szkoda tylko, że tak niewiele osób wykorzystuje jego największe możliwości, czyli szansę na poznanie nowych ludzi i rozpoczęcie ciekawych działań. A przecież w biznesie chyba najważniejsze są kontakty.

Kamil, mimo że ma już swoje biznesy, jako jeden z najważniejszych dla siebie sukcesów wynikających z dwóch konferencji wymienia, że poznał 25 osób spośród uczestników – zwykłych ludzi, często nie mających jeszcze żadnych dochodów, ale aktywnie chcących coś osiągnąć.

Sądzę, że większość z tych, którzy przyszli na to spotkanie, rzeczywiście chce coś zmienić w swoim życiu. Ale samo wysłuchanie wystąpień niczego nie da. Nie są to magiczne słowa, ani gotowe przepisy pozwalające na natychmiastowe zostanie milionerem.

Trzeba przede wszystkim zacząć działać, a właśnie takie spotkania są idealnym do tego miejscem. Wystarczy podejść do organizatorów, wykładowców czy innych uczestników, przedstawić się, wymienić kontakty, podzielić się uwagami i spostrzeżeniami, spróbować znaleźć wspólną platformę porozumienia. Z tego co zaobserwowałem, większość tylko pasywnie czekała, aż takie kontakty do nich przyjdą.

Można również podejść i zaproponować swoją pomoc. Dzięki takiemu działaniu, Irek Julkowski osiemnastolatek z małej miejscowości, jest już redaktorem naczelnym Millionaire i organizatorem konferencji MJM z ramienia Kamila. Wróżę mu wielką przyszłość. Zadziałał tu „Efekt Kamila”.

Dziękuję Ci Kamilu za MJM, za to że mogłem poznać Ciebie i kilkanaście interesujących osób, jak również za to, że jestem zmuszony zrewidować niektóre z moich działań.

Piotr Waydel




--
Piotr Waydel
http://www.reescon.pl/
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 24 kwietnia 2008

Jak poderwać dziewczynę - niedoceniana siła komplementów

autorem artykułu jest Andrzej Graca


Nie ma nic skuteczniejszego niż komplementy! Ich działanie jest porażające! Nie waham się tego słowa użyć - "porażające". Płeć piękna łaknie ich, jak spragniony człowiek na pustyni wody. Kobieta, która choć raz na dzień nie usłyszy czegoś miłego o jej wyglądzie, czy dla odmiany, o przymiotach własnego charakteru, czuje się odrzucona i wręcz chora.


Chodzi wtedy zła jak osa. Czepia się i dokucza wszystkim, którzy znajdą się w pobliżu. Ale powiedz jej tylko z zachwytem: "................ (w miejsce kropek wstaw imię "babki", która Ci się podoba), jaka Ty jesteś piękna!", to jej zachowanie diametralnie się zmieni. Przecierasz oczy. Nie wierzysz. Tak, to ciągle ta sama kobieta, ale jakaż odmienna od tej, jaką była przed chwilą. Po prostu do rany przyłóż. Mięknie jak wosk w Twoich rękach... Ale, ale...... Tak postępujesz naturalnie, jak jesteś z tą dziewczyną na stopie nieco bliższej. A co, jak słabo ją znasz? Czy komplement zadziała? Zadziała jak cholera!


KOMPLEMENT - STRZAŁA AMORA

Gdy dziewczyna, którą dość słabo znasz, usłyszy od Ciebie komplement, a nigdy się tego nie spodziewała po Tobie, jej reakcja może być różna. Może być zaskoczona. Może pokryć własne zmieszanie żartem. Trudno powiedzieć. Za to jedno jest pewne: komplement zaczął swoje działanie. Wypuściłeś strzałę Amora. Nie spodziewaj się, że ona natychmiast odniesie skutek. Strzała działa, ale powoli. Kobieta, której powiedziałeś komplement nie od razu zmieni stosunek do Ciebie i Cię polubi. Twoje słowa z wolna będą przenikać do jej świadomości. Aż nastąpi "przemiana". Taki jest mechanizm. Dlaczego tak się dzieje, nie mam pojęcia. Po pewnym czasie, nawet przy przypadkowym spotkaniu z nią, ona "lgnie" do Ciebie. Jest miła, zauważa Cię, rozmawia z Tobą... Nie zaprzepaść tej szansy i zmierzaj prosto do celu....


KOMPLEMENT PORAŻA JAK PIORUN

I tu mógłbym zakończyć rozważania na temat komplementów, ale temat nie byłby wyczerpany, gdybym nie poruszył jeszcze jednej sprawy. Napisałem, że ich działanie jest "porażające". Jeszcze raz to potwierdzam. Powiedz coś miłego dziewczynie, która Cię nie cierpi, a jej późniejsza reakcja przekroczy Twoje najśmielsze oczekiwania. Z Twojej nieprzejednanej nieprzyjaciółki zmieni się w łagodnego baranka... Będzie Ci jadła z ręki. Nie przesadzam. Taka jest moc pochlebstwa!


"KROPLA DRĄŻY SKAŁĘ"

Ale to nie koniec. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli kobieta wie, iż prawisz jej komplementy w wiadomym nam, niecnym celu, to i tak to działa! Ona wie, że ją chcesz "zbajerować", a mimo to komplement będzie skuteczny. Sama może nawet siebie okłamywać, iż jest inaczej, że jest ponad te "gierki", lecz mimo tego, z chwilą, gdy jej powiedziałeś coś miłego, ona jest w Twojej mocy...


KOMPLEMENTY "NAJ"?

Teraz następna kwestia. Jakie komplementy są najlepsze? I tu może Cię zdziwić odpowiedź. Wszystkie są skuteczne. I te najprostsze, jak np.: "jesteś piękna", "masz cudowne oczy", itd., i te bardziej skomplikowane, wymagające nieco wysiłku umysłowego z Twojej strony i przeczytania paru książek, czy wierszy. Oczywiście nie możesz się powtarzać i mówić ciągle tego samego. Najlepsze efekty daje "przeplatanie" tych dwóch rodzajów komplementów, o których mowa wyżej, z docenianiem u kobiety jej walorów umysłowych: inteligencji, mądrości itp.


OSTATNIA UWAGA

I ostatnia uwaga. Rozmawiałem kiedyś z kumplem o prawieniu komplementów. Powiedział mi, że nie powie swojej dziewczynie, że ładnie wygląda, jeśli to nie jest prawda. Bo akurat dziewczyna wygląda przeciętnie, jak co dzień i nie ma żadnej okazji, by było inaczej. Ona mu się podoba tak, czy siak. Kumpel tłumaczył dalej, że to byłoby nieszczere, a on nie zamierza dziewczyny okłamywać. Wszystko zależy od sposobu patrzenia na pewne sprawy. Komplement ma tę sprawczą, magiczną moc, że dziś "ona" może wyglądać przeciętnie, a pod wpływem Twojego komplementu, jutro będzie tak atrakcyjna, że masz ochotę "prać po twarzy" każdego, kto na nią spojrzy. Co tu dużo gadać: kobieta, która usłyszy coś miłego na własny temat, to kobieta szczęśliwa. A jak kobieta szczęśliwa, to Ty masz z nią jak w raju. Dlatego wolę "kłamać" jak najęty.





--
Andrzej Graca
www.DamyRade.pl
Prawdopodobnie Najbardziej Optymistyczne Strony W Polsce!
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 23 kwietnia 2008

Jak czytać 4 książki dziennie?

Jak czytać 4 książki dziennie?
autorem artykułu jest Paweł Sygnowski


Zabawnym wydaje się być fakt, iż tak niewielu z nas potrafi poprawnie czytać. I nie mam tu na myśli żadnych specjalnych technik pozwalających przeczytać tysiące słów na minutę. Mówię o zwykłym czytaniu, zwykłych rzeczy przez zwykłych ludzi.

Pozwól, że zadam ci 2 pytania.

1. Czy wierzysz w to, że możliwe jest przeczytanie 4 książek dziennie z przyswojeniem najważniejszych informacji, bez stosowania specjalnych, czasochłonnych i (co tu dużo ukrywać) szalenie trudnych technik?

2. Czy przeczytałeś w tym tygodniu gazetę?

Jeśli na pierwsze pytanie odpowiedziałeś NIE, a na drugie TAK – pomyśl nad tym.

Dzisiaj w kiosku facet przede mną kupował 3 gazety „weekendowe”. Ich objętość odpowiada przynajmniej z czterem kilkudziesięciu stronicowym książkom. Zastanów się nad tym. Jak grube jest weekendowe wydanie „Gazety Wyborczej”? Hmm.... Te wszystkie dodatki robią swoje, prawda?

Do czego zmierzam? Wniosek z powyższych rozważań, jest bardzo prosty. Jeśli potrafisz przeczytać gazetę równą objętości 4 książkom, to potrafisz także przeczytać 4 książki. Co Ty na to?

Zastanów się nad tym, jak czytasz gazetę. Czy czytasz ją od A do Z? Nie. Czytasz tylko te artykuły, które Cię interesują. A skąd wiesz, jak je znaleźć? Gazeta podzielona jest na odpowiednie działy. A więc, jeśli szukasz informacji sportowych, otwierasz gazetę na dziale sportowych, a nie gospodarczym. Ale, czy i wtedy czytasz cały dział? No pewnie, że nie. Skoro nie interesujesz się koszykówką, to nie będziesz czytał artykułów na ten temat. A jak dokonujesz selekcji, tego co będziesz czytać? Najpierw przyglądasz się nagłówkom, co daje ci pojęcie o treści artykuły. Sam wybór ułatwia też fakt, iż pod nagłówkiem znajduje się zwykle streszczenie głównych zagadnień omówionych w artykule.

A co się dzieje w sytuacji, gdy kupujesz gazetę z różnymi ogłoszeniami, gdyż właśnie szukasz jakiegoś lokum do wynajęcia? Czy czytasz wszystkie ogłoszenia od A do Z? NIE. Wiesz przecież, że ogłoszenia są podzielone na odpowiednie działy. Szukam czegoś do wynajęcia, więc przechodzi do działy nieruchomości, a tam do pod-działu wynajem. A czy teraz czytasz już wszystkie ogłoszenia? Znowu NIE. Ogłoszenia są umieszczone w porządku alfabetycznym, więc jeśli chcesz wynająć dom w dzielnicy Z, to szukasz ogłoszeń dotyczących dzielnicy Z, a nie dzielnicy B,C, czy E, prawda?

Uff...

Podsumujmy krótko to, co zostało przed chwilą powiedziane.

Poznałeś właśnie szyfr gazetowy, tj. zasady, na których, na których opiera się układ gazety. Jedyna trudność polega na tym, aby odkryć szyfr określone książki. Uświadom sobie, że wszystko (poza beletrystyką) opiera się na jakimś szyfrze. Np. wyrok sądowy. Jego szyfr polega na tym, że sędzia najpierw streszcza sprawę, przytacza argumenty obu stron i dopiero na ostatniej stronie podaje swój wyrok. Co więc robią „wtajemniczeni”? Czytają tylko tą ostatnią stronę z wyrokiem.

No dobra, ale jaki jest szyfr książkowy? W przypadku każdej pozycji niebeletrystycznej, jej najważniejsze założenia przedstawione są we wstępie. Wystarczy go przeczytać, aby znaleźć odpowiedź na pytanie:

Czy znajdę w tej książce, to czego szukam?

Następnie, trzeba się zastanowić, czy trzeba koniecznie przeczytać każdy rozdział, czy lepiej skupić się na wybranych? Posiadasz już przecież podstawową wiedzę z tej dziedziny, więc czemu tego nie wykorzystać?

Książki niebeletrystyczne pisane są na podobnych zasadach, jak przemówienia. We wstępie autor oznajmia, co chce powiedzieć, potem mówi to, a na końcu mówi jeszcze raz to, co powiedział.

Często podobny układ charakteryzuje osobny rozdział, tj. Tytuł i akapit streszczają temat, daje następuje rozwinięcie kończące się podsumowaniem.

Mówiąc krótko. Używaj książki tak, jak używasz książki kucharskiej. Jeśli potrzebujesz przepisu na pierś z kurczaka, to nie czytasz całej książki, tylko ten jeden przepis.

Zastosowanie się do tej proste wskazówki i jej implikacji (wniosków) pozwoli ci czytać 4 książki dziennie.

NIE CZYTAJ WOLNO I UWAŻNIE

Tak brzmi kolejna wskazówka. Uświadom sobie, że nawet te strony, które twoim zdaniem powinieneś przeczytać w całości zawierają mnóstwo tzw. śmiecia informacyjnego. Czytanie wszystkiego oznacza tylko jedno: STRATĘ CZASU.

Poniżej podaję 4 proste wskazówki nt. jak czytać książkę w pobieżny sposób?

a)określ, jakich informacji szukasz
b)umieść książkę w odległości 50 centymetrów od oczu, tak aby widzieć wyraźnie całą stronę
c)przesuwaj palcem wskazującym z góry na dół, środkiem strony podążając wzrokiem w ślad za nim; przy czym patrz w miejsce tuż nad czubkiem palca
d)palec przesuwaj z taką szybkością, żebyś nie miał czasu zatrzymywać się przy pojedynczym słowie

Będziesz zdumiony, jak wiele informacji zdobędziesz dzięki takiemu czytaniu, jeśli tylko wiesz, czego szukasz.

--
Czy wiesz, że przeciętny Polak czyta z prędkością zaledwie 200 słów na minutę? Możesz to sprawdzić... i zmienić!

Zobacz na czym polega naprawdę szybkie czytanie





--
Zacznij prawdziwy kurs szybkiego czytania: http://szybkie-czytanie.zlotemysli.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 22 kwietnia 2008

Jak budować pasywny dochód?

autorem artykułu jest Sebastian Schabowski


Przeczytałem gdzieś ostatnio zdanie, które świetnie oddaje istotę budowania pasywnego dochodu. Brzmiało mniej więcej tak:

"Jeśli chcesz dostawać pieniądze bez pracy, musisz najpierw nauczyć się pracować bez pieniędzy."

I to jest chyba (ta najbardziej nieintuicyjna) istota rzeczy. Jesteśmy przyzwyczajeni, że za pracę dostajemy zapłatę i to zwykle najwyżej do miesiąca po wykonaniu pracy. Pasywny dochód może wymagać np. 6 miesięcy pracy bez oglądania się na to, jak mało w danej chwili przynosi Ci źródło dochodu, które tworzysz...

Jakie są przykładowe sposoby budowania pasywnego dochodu?

Piszesz książkę - najpierw piszesz za darmo, pasywny dochód pojawia się później. Jeszcze prościej jest napisać ebooka.

Tłumaczysz książkę - podobnie jak powyżej. Istnieją książki, co do których prawa autorskie już wygasły (tzw. public domain) - jeśli je przetłumaczysz (np. z angielskiego na polski) - możesz legalnie sprzedawać ich treści w formie książki, ebooka, czy nawet audiobooka.

Budujesz biznes - najpierw pracujesz od rana do nocy, ponosisz różne wydatki, rozwiązujesz problemy itd. - kiedyś, będzie to już tylko źródło pasywnego dochodu.

Pracujesz w MLM (multi level marketing) - najpierw nic prawie nie zarabiając uczysz się sprzedaży bezpośredniej, zdobywasz doświadczenie i ludzi na niższe poziomy, aż wreszcie przychodzi dzień, w którym jesteś wolny finansowo, bo pracuje na Ciebie zbudowana kiedyś struktura.

Zarabiasz w sieci na programach partnerskich. Najpierw musisz się naprawdę duuużo dowiedzieć i przepracować (ciężko i mądrze zarazem) kilka miesięcy (zwykle ok. 6 mies.) i również będziesz miał przynoszące coraz więcej dochodu źródło (zarabiające kiedy np. śpisz). Do tego budujesz listę mailingową, która jest sama w sobie aktywem i ma ogromny potencjał jeśli chodzi o budowanie pasywnego dochodu w przyszłości. Więcej informacji na temat zaczynania biznesu online znajdziesz tutaj.

Inwestujesz na giełdzie - najpierw UCZYSZ się, jak dobrze inwestować, ponosisz różne porażki, może i tracisz znaczną część kapitału, aby wreszcie wypracować sobie jakąś własną, w miarę skuteczną strategię inwestowania, która będzie stanowiła Twoje źródło pasywnego dochodu.

Inwestujesz w nieruchomości - najpierw szkolisz się, szukasz okazji do zakupu, finalizujesz transakcję przy udziale banku, szukasz lokatorów itp. - jeśli to wszystko dobrze wykonasz - będzie nagroda w postaci pasywnego dochodu...

Co więcej - chodzi tu również o możliwość pracowania dla kogoś za darmo, choćby po to, by się czegoś nauczyć i zdobyć cenne znajomości. To także może być ogromną dźwignią...

To wszystko znów sprowadza się do konceptu 'delayed gratification', czyli odkładania "nagrody" za pracę na jak najpóźniej, by była ona jak największa...

Czy jednak zarabianie bez pracy jest moralne? Odpowiedź jest prosta: TAK. A wszystko dlatego, że swoją pracę wykonujesz zanim jeszcze ktoś będzie Ci za nią płacił (bardzo ciekawa dyskusja na temat moralności pasywnego dochodu jest do przeczytania tutaj: http://www.osiagacz.info/majewski.html ).

Myślisz perspektywicznie, a to się w życiu bardzo opłaca.




--
Sebastian Schabowski - twórca wortalu motywacyjnego Osiagacz.info. Tematyka strony: sukces, motywacja, zarządzanie czasem, niezależność finansowa
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl